Dramat Kasi z pewnością w większości jest znany. Jednak jeśli ktoś nie wiedział a chce pomóc, serdecznie do tego zachęcamy. Można wpłacić pieniądze bezpośrednio na konto, można również wystawić coś, albo kupić na aukcji, która jest prowadzona pod nazwą „Kaśka P.- skompromituj ze mną chłoniaka”.
Nadszedł również czas rocznych rozliczeń, przy wypełnianiu PIT wystarczy wpisać nr KRS z dopiskiem „dla Kasi.P”
Cześć, mam na imię Kaśka -mam 30 lat.
W grudniu 2012, gdy byłam w ciąży moje życie wywróciło się do góry nogami. Dowiedziałam się, że mam chłoniaka Hodgkina. Guz 20 cm w klatce piersiowej. Po porodzie przystąpiłam do chemioterapii i radioterapii. Po leczeniu okazało się, że mam przerzut do kości krzyżowej. Po kolejnym cyklu chemioterapii i remisji choroby przeszłam autoprzeszczep. Niestety w grudniu 2015 chłoniak wrócił dużo silniejszy niż lekarze się spodziewali. Rak zaatakował ponownie.
Mam kochającego męża i wspaniałego syna Olka. Moje życie było bardzo szczęśliwe do momentu, aż dowiedziałam się o chorobie. Będąc w ciąży modliłam się tylko o to, aby mój długo wyczekiwany synek był zdrowy. Nie spodziewałam się, że to ja jestem chora i to tak bardzo… Zamiast opiekować się moim noworodkiem sama potrzebowałam opieki… Moja rodzina zajmowała się moim synkiem, a ja musiałam walczyć o siebie dla niego i dla jego ojca – miłości mojego życia.
Objawy mojej choroby zaczęły się niewinnie – w okolicy obojczyka zobaczyłam wielkie jajo. Myślałam, że to uczulenie od łańcuszka (jestem alergikiem). Będąc u lekarza internisty dowiedziałam się, że jest to powiększony węzeł chłonny i prawdopodobnie po infekcji wchłonie się. Na wszelki wypadek zlecił mi wykonanie dodatkowych badań. W międzyczasie kiedy czekałam na odpowiedź moje „wielkie jajo” nie znikało . Gdy odebrałam wyniki badań świat mi się zawalił – diagnoza ziarnica złośliwa. Pomyślałam: „Boże co z moim synem?!”. Nadzieję dał mi lekarz mówiąc, że to jest nowotwór jeden z najlepszych do leczenia. W marcu 2013, gdy mój syn miał dwa tygodnie zaczęłam walkę z gigantycznym guzem w klatce piersiowej w Centrum Onkologii na Ursynowie. Przyjęłam 12 dawek chemii ABVD, które miały wykończyć mojego wroga. Chemię znosiłam różnie… Były dni lepsze i gorsze, byłam silna dla mojego syna. Lekarze dodawali mi pewności siebie mówiąc: „Kaśka jesteś twarda, wyjdziesz z tego. Większość pacjentów traci włosy po 2-3 wlewach, a Ty nadal je masz”. Po zakończeniu chemioterapii dumna, że mam włosy zaczęłam radioterapię w grudniu. Nasze szczęście nie trwało długo. W kwietniu 2014 roku zaczęły się trudne do wytrzymania, nocne bóle w okolicy kości krzyżowej. Budziłam się w nocy i ryczałam z bólu. Postanowiłam wybrać się do mojego lekarza prowadzącego. Wtedy pierwszy raz zlecił mi badanie Pet-CT. Wynik okazał się dla mnie ciosem poniżej pasa – naciek na kość krzyżową. Ze względu na brak miejsca lekarz przeniósł mnie do WIM na Szaserów. Od października 2014 jestem pacjentką kliniki hematologii. Przeszłam tam dwa kursy chemioterapii ESHAP z umiarkowaną reakcją kość krzyżowa czysta, ale zmiany w klatce piersiowej większe. Zastosowano następną chemię BGD – po tym wszystkim szczęście uśmiechnęło się do mnie – remisja, co potwierdziło badanie PET wykonany w marcu 2015. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, kiedy usłyszałam od mojej lekarki: „Kaśka masz remisję. Robimy autoprzeszczep i będziesz zdrowa”. Zgodnie z planem w czerwcu miałam udany przeszczep komórek macierzystych. Po miesięcznym pobycie w szpitalu wróciłam do domu. W sierpniu miałam wykonane kontrolnie badanie PET. Wynik – czysto, całkowita remisja choroby. Poczułam, że moje życie wraca do normy. W styczniu 2016 planowałam wrócić do pracy, która daje mi wiele satysfakcji. Jestem analitykiem kredytowym w jednym z banków, bardzo lubię to co robię i cieszyłam się, że niedługo znów będę pracować jak dawniej. W listopadzie, gdy rozpoczęłam przygotowania związane z powrotem do pracy zauważyłam u siebie dziwny objaw, zaczęła opadać mi powieka. Pomyślałam, że pewnie po moich przejściach brakuje mi witamin. Przewrażliwiona postanowiłam pojechać na ostry dyżur. Tam lekarz neurolog zauważył objawy zespołu Hornera. Badania z krwi wyszły dobrze, poczułam ogromną ulgę, że to nie rak. Pani Doktor biorąc pod uwagę moje przejścia zleciła mi kontrolne badanie PET-CT, które niestety wykazało nawrót choroby. Dla potwierdzenia pobrano mi wycinek węzła chłonnego. Dzień, w którym odebrałam wynik był straszny… W związku z tym, iż wykorzystałam wszystkie refundowane możliwości leczenia lekarz powiedział, że jedyna szansa dla mnie na przeżycie to lek Adcetris, który nie jest refundowany przez NFZ.
Na dzień dzisiejszy moje życie zostało poddane wycenie i uzależnione jest od leku, którego jedna dawka kosztuje ok 45 tysięcy złotych, na obecną chwilę potrzebuję 6 dawek, których łączny koszt wynosi ok. 270 tysięcy złotych. Docelowo będę potrzebowała 16 dawek, a więc cena mojego życia wzrosła do ponad 720 tysięcy złotych.
Ja i moi bliscy nie jesteśmy w stanie sami uzbierać takiej kwoty..
A ja tak bardzo chcę żyć… Pomóż mi… Tak bardzo chcę żyć… Tak bardzo chcę zobaczyć jak mój syn dorasta… Tak bardzo chcę zestarzeć się z moim mężem… Tak wiele mam jeszcze do zrobienia. Bardzo chciałabym wychować mojego syna na porządnego człowieka. Chciałabym zobaczyć jak jeździ na rowerze, być przy nim w ważnych życiowych chwilach, gdy zdaje maturę, bierze ślub… Marzę o tym, aby mój synek miał mamę i tatę wierzę, że mi się uda dzięki Wam… Bardzo chcę żyć…
Jestem podopieczną fundacji Rak’n’Roll Wygraj Życie! Pomóż mi wygrać moje własne życie. Będę bardzo wdzięczna za wpłacanie nawet najmniejszych kwot. Dobro wraca. Z góry dziękuję za Wasze dobre serduszka.
Jeżeli chcecie wesprzeć Kasię w jej walce z rakiem, prosimy o dokonywanie wpłat na imienne subkonto podopiecznego o nr: 78 1140 2017 0000 4302 1298 2356 , z dopiskiem „dla Kasi P.”. Można również wesprzeć Kasię przekazując swój 1% – KRS 0000 33 88 03, cel szczegółowy „dla Kasi P.”
Przelewy z zagranicy: Nr IBAN: PL78 1140 2017 0000 4302 1298 2356 Nr BIC: BREXPLPWMBK
Za każdy odruch dobrego serca bardzo dziękujemy!!!
Previous post Świńska grypa w łukowskim szpitalu.
Next post Pogadali o Stoczku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *