Od kilku dni czytelnicy alarmują nas, że na drodze wzdłuż torów kolejowych,czyli popularnej rampie, postawione zostały znaki B2. Cóż, nie jest tajemnicą, że teren jest kolejowy czytaj prywatny. Właściciel więc, może sobie robić co chce. Dodatkowo ostatnio doszło tam do pożaru samochodu, co z pewnością przyczyniło się do takich a nie innych decyzji.
Prawdopodobnie znaki postawiła służba kolejowa. Znak B2 na ogół umieszcza się w tych miejscach gdzie ustalono jeden kierunek ruchu. Na rampie taki znak postawili z dwóch stron. Zakaz postawiono a zaradna SOK ustawiła się na terenie rampy i każdego kierowcę surowo karała. Jednym dała 100 bo facet, innym 50 bo kobieta. Cóż łaska SOK-u na pstrym koniu jeździ.
Jednak siłą rzeczy rodzi się pytanie: po co wprowadzać widoczne znaki o zmianie organizacji ruchu? po co pouczać nieświadomych kierowców? Przecież lepiej z góry wystawić mandat i zasilić budżet PKP.
Sprawa rampy jest bliźniaczo podobna do tej z filmu Miś. Jak widać Bareja jest wśród nas i pozdrawia wszystkich.
Cóż zadzwonimy w poniedziałek do PKP, zobaczymy czy to „zorganizowana akcja, żeby dać piątaka'” .
PS
Mówią, że pod ten znak można wjechać tyłem.
Za zbieranie śmieci i tak pewnie PKP się nie zwróci…
To równie dobrze można by wjeżdżać na podwórko redaktora jak będzie brama otwarta mimo że to teren prywatny ale brama otwarta to można sobie wjechać wypić piwko, postać pogadać… tak samo jest z rampa tolerowali i przestali. A co do użytych znaków to czepianie się bym zaczął od zakazu wjazdu dla ciężarowych przy kiosku