3 maja o godz 00:12 syrena strażacka poinformowała nas o konieczności wyjazdu.
Zgłoszenie było dość nietypowe. Pali się coś pomiędzy Rosami a Róża. Pełni wątpliwości czy to nie fałszywy alarm wyjechaliśmy ciężkim samochodem Jelcz. Problemem było znalezienie miejsca ponieważ są dwie takie drogi i nie wiadomo przy której jest pożar. Na szczęście wybraliśmy tę właściwą.
Pożar zlokalizowalismy około 150 metrów od drogi w szczerym polu. Paliły się opony samochodowe. Po ugaszeniu i powrocie do wozu okazało się że to nie koniec. Dostaliśmy zgłoszenie od kierowcy samochodu ze w odległości około 450 metrow znajduje się kolejne miejsce w którym ,, coś się pali” tym razem były to stare materace i materiały włókiennicze. W tym miejscu znaleźliśmy tez plastikowy pojemnik z benzyną.
Po ugaszeniu wcześniej wspomnianych materiałów udaliśmy się do kolejnego trzeciego juz pożaru znajdującego się 500 metrow dalej tym razem były tam opony, drzewo i stare materiały. Na miejsce pożaru przyjechała tez policja która rozpoczęła śledztwo. /osp Stoczek/
Nie wiadomo co było przyczyną podpalenia, czy był to głupi żart nieodpowiedzialnego człowieka czy wynik odstraszania dzików. Ta ostatnia wersja jest przjmowana jako najbardziej prawdopodobna przez Policję, która bada sprawę.
Masz dla nas informację na ten teamt? Pisz : redakcja@nadswidrem.pl






Więc uzupełniam historię, bo w twoim streszczeniu a zwłaszcza w wypowiedzi mecenasa tego NIE MA!!! Od razu poprawię swój błąd…
„Jestem gotów usiąść do rozmów choćby dziś.” - to chyba coś nowego po X-latach?
Tekst to streszczenie 1/1 wypowiedzi mecenasa Wójcickiego, więc może lepiej niech tak zostanie. Można zawsze dopowiedzieć w komentarzach ;)
Marcinie, a może tak dodać w tym Twoim zapisie historii rok 2000 kiedy to doszło do ugody między stronami?
Dobrze.