Jak spacer to tylko nad Świdrem! (cz.1)

 

[pullquote]Autor relacji: Marta Celej, ornitolożka fascynatka przyrody i fotografii, związana z naszym regionem. Członkini Stowarzyszenia „Chodź nad Świder”[/pullquote]

Tego w Stoczku jeszcze nie było! W sobotę 30 maja gościliśmy przyrodników ornitologów i miłośników przyrody. Opowiadali oni z przejęciem o przyrodzie która nas otacza a której na co dzień nie dostrzegamy. Organizatorami imprezy i realizatorami spotkania było Stowarzyszenie „Chodź nad Świder” z Otwocka, Agnieszka Barej i Marta Celej. Oby więcej takich spotkań w Stoczku.

Wycieczkę rozpoczęliśmy od wzajemnego przedstawienia się, a następnie Pani Hania opowiedziała nam co nieco o historii Stoczka Łukowskiego.

Ruszyliśmy spod pomnika gen. Dwernickiego grupą liczącą około 40 osób. Różnorodność była niesamowita. Część osób przyjechała na wycieczkę z Otwocka, Józefowa, Mińska Mazowieckiego czy Warszawy.

Rozpiętość wiekowa również była znaczna i wynosiła od 10 do około 80 lat. Towarzyszył nam także pies rasy husky – łagodny towarzysz jednej z uczestniczek.

Pierwszym zaobserwowanym przez nas ptakiem był śpiewający samiec pleszki – pospolity, ale jakże barwny mieszkaniec lasów i ogrodów. Idąc w kierunku ośrodka wypoczynkowego „Izydory”, udało nam się usłyszeć zaganiacza, łozówkę, kapturkę, ziębę i rudzika, a już przy samym Świdrze – trzciniaka. Nad głową co chwila przelatywały kulczyki, szczygły i dzwońce.

 

Idąc aleją starych drzew mogliśmy zaobserwować dziuplę największego dzięcioła w Europie – dzięcioła czarnego. Niestety, samego ptaka w tym czasie nie było w pobliżu, ale w dziupli obok odzywały się młode dzięcioły duże – wbrew nazwie, mniejsi krewniacy dzięcioła czarnego. Z oddali dało się także usłyszeć innego dzięcioła – dzięcioła zielonego. Super, dzięciołów mnóstwo –  no to pora iść w inne środowisko, zobaczyć całkiem inne gatunki ptaków.

Nadświdrzańskie łąki przywitały nas śpiewem strumieniówek i łozówek. Nad głową latały jaskółki brzegówki – jedyny gatunek jaskółek w Polsce, gnieżdżący się w norkach wykopanych w urwistych skarpach. W pobliskich zadrzewieniach udało nam się zobaczyć rodzinkę dzwońców, która dała się oglądać dłuższą chwilę. Następnym gatunkiem, który z chęcią pozował do zdjęć był gąsiorek – jedna z czterech gatunków polskich dzierzb. Poznawaliśmy biologię tego ciekawego ptaka oraz uczyliśmy się jego głosów. W oddali na  łąkach można było usłyszeć pokląskwę, a przy rowach melioracyjnych kolejne łozówki. Uciekająca sarna również była jedną z atrakcji.

Dodatkowo, na jednym z drzew usiadła czapla siwa i dała się podejść naprawdę blisko jak na ten gatunek. W połowie drogi zebraliśmy rozstawione pułapki żywołowne na gryzonie. Radek Kanabus opowiadał nam o złapanych myszach – dwóch zaroślowych i jednej leśnej.

Każdy mógł zobaczyć na żywo te gryzonie, ponieważ z pułapek zostały przeniesione do przeźroczystych torebek. Po kilku chwilach, wszystkie zostały wypuszczone na wolność. Po opowieści o nadświdrzańskich gryzoniach, ponownie nadszedł czas na trochę historii.

Pani Hania bardzo ciekawie opowiadała o bohaterstwie generała Dwernickiego podczas bitwy pod Stoczkiem. Krótki odpoczynek pozwolił nam zregenerować siły i ruszyliśmy dalej.

Nie obyło się bez skakania przez rowy melioracyjne ☺Wszyscy poradzili sobie świetnie! W pobliskich trzcinach ponownie dał o sobie znać trzciniak (a nawet kilka) oraz potrzos (niestety, jego głos było słychać tylko raz). Z zadrzewień dobiegał głos kapturek, zięb i kwiczołów. Ponownie zaobserwowaliśmy samca gąsiorka. W końcu doszliśmy do młyna „Okuń”, o którym również opowiadała nam Pani Hania. Następnie udaliśmy się w rewiry bielika – największego z ptaków drapieżnych gnieżdżących się w Polsce.

Aby dojść w pobliże stawów hodowlanych w Kołodziążu, trzeba było pokonać kilka pastuchów i uważać na otaczające nas krowy, które były podenerwowane widokiem takiej liczby ludzi. Niestety, bielika nie udało nam się spotkać, ale drogę osłodził nam dudek żerujący na pobliskich polach oraz samica krogulca ganiana przez jaskółki dymówki. Było już grubo po godzinie 18 i nadeszła pora na powrót.

W drodze powrotnej ponownie udało nam się zaobserwować krogulca. Poza tym wiele drobnych ptaków śpiewało w okolicy – kopciuszki, kulczyki, trznadle, kapturki, zięby, makolągwy i wiele innych. Przy ognisku zobaczyliśmy przelatującego dzięcioła zielonego. Śpiew rudzików, kosów i drozdów śpiewaków umilał nam rozmowy na tematy ptasie i nie tylko.

Nadszedł czas na pokazanie tablic z piórami różnych gatunków ptaków. Przy okazji, większość osób miało pierwszą w życiu okazję, aby dotknąć skrzydła sowy. Jest ono niesamowicie miękkie dzięki specjalnej budowie piór, co odróżnia je od innych ptaków.

Po krótkiej rozmowie na temat sów, przeszliśmy do oglądania ptasich zdjęć. Podczas pokazu słuchaliśmy opowieści na temat biologii danego gatunku oraz jego głosów.

Gdy zapadł zmrok z pobliskich stawów dało się słyszeć piękny głos godowy ropuch zielonych. To była odpowiednia chwila aby iść na sowy. Wyruszyliśmy z latarkami w pobliski las. Co chwila zatrzymywaliśmy się aby puścić głos i nasłuchiwać czy coś na niego reaguje. Niestety, nic nie usłyszeliśmy. W drodze powrotnej zaszliśmy do dworku aby coś przegryźć i porozmawiać. Niestety, część osób musiała się już zbierać. Pożegnaliśmy się i rozdzieliliśmy.

Po chwili dostaję telefon: „Marta! Są puszczyki!” I rzeczywiście, w drodze na ognisko odzywały się 3 młode i dwa dorosłe puszczyki – najpospolitsze sowy w Polsce. Weszliśmy w las ich poszukać. Przy pomocy latarki udało nam się zobaczyć jednego młodego ptaka, który nic sobie nie robił z naszej obecności, a my mogliśmy go oglądać do woli ☺

I tak zakończyła się pierwsza wycieczka ornitologiczna w Stoczku Łukowskim. W drodze powrotnej towarzyszyły nam śpiewy strumieniówek, łozówek, trzciniaków i słowików szarych. Nie można sobie wyobrazić lepszego powrotu do domu ☺.

/fotografie autorstwa Agnieszki Barej i „Otwock w PRL” /

Awatar Redakcja nadswidrem.pl
Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
zazi
zazi
9 lat temu

Było naprawdę spoko ;]